Buźka niby słodka, ale jednak zadziorna...
Humor dziś od rana mi nie dopisuje i zastanawiałam się czy nie odłożyć dzisiejszego posta do jutra, ale mój nowy nabytek domaga się swoich 5 minut, więc jednak coś napiszę. A moim nowym nabytkiem jest Kennedy z serii My Scene prawdopodobnie z Jammin' in Jamaica. Laleczkę dostałam w SH. Ktoś niestety trochę skrócił jej włosy. Była w ciuszku, ale nie swoim. Szczerze mówiąc różowa sukienka baletnicy, w której ją kupiłam absolutnie nie przypadła mi do gustu. Dlatego właśnie, że była różowa.
Umyłam ją, uczesałam i zabrałam się do szycia jej sukienki i kurteczki. Trochę niechcący moje (z pewnością niezbyt udolne) ciuszki nadały laleczce pazur. :P Buźka niby słodka, ale jednak trochę zadziorna. Dlatego lalę nazwałam Scamp, co oznacza łobuza lub ziółko. :P
Chyba się powtórzę, ale powiem, że bardzo lubię Myscenki. Urzekają mnie ich urocze buzie. Ta również strasznie mi się podoba.
Niezłe ziółko, a kurteczka fajna. To zdjęcie na siatce jest super.
OdpowiedzUsuńCiekawa lalka. Cieszę się, że u Ciebie znalazła miły, ciepły, serdeczny dom
OdpowiedzUsuńDziękuję. :P
UsuńTa lalka od zawsze przypominała mi Emilkę z Pierwszej miłości :D
OdpowiedzUsuńLaleczka po SPA prezentuje się o wiele lepiej. Ja jakoś do MyScene nie mogę się przekonać a szczególnie do ich wielkich głów. Dobrze że znalazła miejsce u Ciebie i miewa się dobrze, u mnie pewnie byłaby poddana eksperymentom i torturom. ;-)
OdpowiedzUsuńjedna z ładniejszych Kennedy starszego typu :)
OdpowiedzUsuńMi też jakoś te starsze bardziej się podobają. Mają zdecydowanie ładniejsze oczy.
Usuńhej
OdpowiedzUsuńno faktycznie na tych zdjęciach wygląda na ostrą babkie hehe
fajnie ją uchwyciłaś na zdjęciach ,
pozdrawiam ;-)))